Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1086

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W saméj rzeczy i sternik „Germanii“ doznawał czegoś podobnego, ale pan Eberhard wywarł na niego już niejaki wpływ i przytém musiał murzynowi okazać swoją wyższość.
— Gadajże przecię murzynie, do pioruna, co widziałeś?
— Słyszałem, że coś jęczało w pokojach, gdzie się spaliła stara duenna, a kiedy się jeszcze raz obejrzałem, to coś za mną, przebiegło wyskakując z pokoju!
— I ty nie zatrzymałeś się, nie przekonałeś się co to było?
— Strzegłem się tego, sterniku Marcinie; czyż nie wiesz, że Sandok i wszyscy z upiorem nic nie poradzą? Czy nie wiesz, że upiór na karki skacze, i nie chce odejść?
— Jesteś czarny głupiec!
— O, żaden głupiec! Sandok żaden głupiec, sterniku Marcinie! Pamiętaj o Klabauterze[1].
— Hm, to co innego, murzynie — na wodzie dzieją się inne rzeczy, niż tu na suchéj ziemi! wyrzekł stary szczur morski, z najkomiczniejszą i zarazem najpoważniejszą w świecie miną; ale znajdę sposobność przekonania się, ile jest prawdy w twoich słowach!
Otóż sposobność ta bardzo się prędko nadarzyła, i Marcin w czasie nieobecności księcia zapragnął czuwając przepędzać noce w pokoju staréj Urszuli.
Pomny skutku jaki strzał pana Eberharda wywarł na okręcie duchów, włożył w kieszeń rewolwer, który jednocześnie mógł mu wyświadczyć wielkie usługi w razie spotkania z nieproszonymi innego rodzaju gośćmi.

Mimo tego wszystkiego, i choć nie chciał sobie przyznać, sternik Marcin zaczął tracić odwagę, gdy nadeszła północ.

  1. Tak nazywają upiora, który jakoby pojawia się na okrętach, w rozmaitych postaciach, i według przesądu marynarzy, zapowiada rozmaite nieszczęścia.