Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

groszy przynosisz do domu? Czekaj, będziesz ty pilniejszą!
— O kochana ciotko! jęczała mała i uklękła, wyciągając drobne, drżące ręce do téj okrutnicy: byle nie do ciupy — byłam we wszystkich szynkowniach i każdego prosiłam.
— A więc boisz się ciupy? a zatém niech cię ona poprawi! — Małgorzato, zamkniéj ją!
— Ona chora — serce moje tego nie zniesie!
— Jakto! ty mi się sprzeciwiasz?
— Więc pani ukarz mnie raczéj za Helenkę!
— Ty wypełniłaś swój obowiązek, a przytém już jesteś za duża i jutro w nocy pójdziesz zemną i Ludwiką. Powinnyście już poznać lepsze życie!
— Mam jeszcze dziesięć groszy więcéj nad to co pani złożyłam! mówiła Małgorzata; przyjm je pani na rachunek Helenki!
— Ty widzę opiekujesz się nią? Cóż to! myślisz może, że za darmo was paść i odziewać będę? Ukrój chleba dla tych tam, i Furschowa wskazała przyległą izbę: ja sama zaproszę do ciupy to leniwe stworzenie — chodź, małpo!
I pociągnęła za sobą Helenkę — na którą Małgorzata litośnie spojrzała.
— Przyniosę ci późniéj podwieczorek — i mnie dosyć często przytrafiało się to samo co tobie, a nie miałam nikogo, ktoby o mnie pomyślał! poszepnęła i udała się do przyległéj izby, w któréj siedziało na słomie mnóztwo skurczonych chłopców i dziewcząt okrytych staremi kołdrami. Z utęsknieniem powitały kromeczki chleba, które Małgorzata rozdawała, chciwie je zjadały, popijając wodą ze starego rozbitego garnka, a potém poukładały się na swoich politowania godnych posłaniach, aby we śnie zapomnieć o troskach ich żywota.
Tacy to byli pensyonarze pani Furschowéj? nieszczęśliwe, zaniedbane istoty, których do swoich celów używała!
Gdy Małgorzata wróciła do izby, przyszła tam także