Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zdaje mi się, że dopiero od jutra po północy dwaj dozorcy pilnować będą więźnia?
— Tak jest!
— Niepodobna, abyś go pan tak długo sam pilnował, panie d’Epervier, tego nikt nie żąda. Zatém nie możesz pan odpowiadać, jeżeli więźniowi w la Roquête uda się ujść, gdy pan ulegając zaproszeniu pięknéj hrabiny Ponińskiéj, zamiast tutaj, znajdować się będziesz w zamku Angoulême, na poufném sam na sam!
— Na sam na sam z hrabiną? namiętnie zawołał Epervier; czy dobrze zrozumiałem?
— Sądzę, że mogę to panu przyrzec, jeżeli pan dopuścisz, aby więzień przed egzekucyą uciekł.
— Dla Boga wielkiego! dajesz mi pan trudny wybór, panie baronie!
— Decyduj się, kochany panie d’Epervier! Jutro wieczorem o godzinie jedenastéj będziesz pan oglądał najpiękniejszą kobietę na świecie, jak w swoim nigdy dla żadnego śmiertelnika nieprzystępnym buduarze odbywa próby z tancerkami i marmurowemi damami swoich w całym świecie wsławionych przedstawień — tymczasem o téjże saméj godzinie więzień w jakiémkolwiek przebraniu celę swoją opuści.
— To niepodobieństwo — poznają go.
— Już mnie pan to pozostaw, kochany panie Epervier! Ale przedewszystkiém dwa pytania: Czy oprócz dozorcy i pan masz klucz do celi więźnia, klucz na pewno otwierający?
— Mam klucze do wszystkich cel!
— Doskonale! Pożycz mi pan tego klucza do jutra do południa. A teraz drugie pytanie: Kto oprócz dozorcy wejdzie jutro wieczorem do celi więźnia?
— Nikt potém już tam wejść nic może!
— Namyśl się, panie d’Epervier — czy i kat nie?
— Jego pomocnik — masz pan słuszność; muszę podziwiać pańską oględność i znajomość rzeczy, panie ba-