Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/582

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wkrótce zobaczymy po większej części jak najhaniebniej nadużywali tego zaufania.
Stary, zewnętrznie straszny, ale wewnętrznie z czarownym przepychem urządzony zamek Aranjuez, jak pobieżnie wspomnieliśmy, ze swojemi bujnemi parkami i ogrodami, stanowił prawdziwą oazę, wpośród oschłych przestrzeni rozległej okolicy.
Aranjuez zawsze służył wszystkim królom, a bardziej monarchiniom za pożądane miejsce pobytu i wypoczynku, chociaż wszystko co się tam znajdowało, winno było sztuce swój początek.
Jeżeli się drogą w pośród pozbawionego cienia upału dochodziło tu i ówdzie do pokruszonego i mchem porosłego starożytnego muru, który otaczał oazę Aranjuez, to tam dopiero można było odetchnąć, bo stare wspaniałe drzewa gęsto go ocieniały i napełniały wilgotnym chłodem. Ciemną zieleń kasztanów przeplatała jaśniejsza drzew cytrynowych i migdałowych, a palmy jakby dla obrony przed palącenii promieniami słońca, olbrzymie swoje wierzchołki po nad niemi rozkładały.
Droga szła pod cieniem brunatno-czerwonych murów, aż do wielkiego wjazdu, którego pilnowały dwa potężne z kamienia wykute lwy. Wjeżdżającemu przedstawiał się teraz czarowny, zachwycający widok. Szerokie żwirowane drogi po obu stronach wiodły do sztucznie urządzonego jeziora, otoczonego bujnemi i malowniczemi krzewami, z którego olbrzymia fontanna wysoko ponad domy wyrzucała wodę. Małe, ozdobnie zbudowane i złocone gondole leżały kusząco na wpół ukryte w gałęziach krzaków, które w głębi przemieniały się w palmy i cyprysy, stanowiące wspaniałe ramy jeziora, w którem się błękitne niebo przeglądało.
Po za temi palmami i cyprysami dopiero szła droga wysadzona kwitnącemi kwiatami pomarańczowemi, do po-