To postanowienie stało się znowu ostrogą dla tajnej policji. A gdy w maju (d. 19), a zatem w miesiąc po zabiciu Sipiagina, strzelono w Wilnie do gubernatora von Wahla, a w sierpniu (d. 11) tegoż roku zamach krwawy zgotowano gubernatorowi charkowskiemu, księciu Oboleńskiemu — cesarz gradem łask obsypał ofiary obowiązku i ani wyobrażał sobie zapewne, że jednak warto było dociec, dlaczego von Wahl i Oboleński aż taką obudzili nienawiść.
Podczas, ministrem spraw wewnętrznych został von Plehwe, jeden z plejady wynaturzonych Niemców, którzy od wieków są strażnikami Holstein-Gottorpów.
Nowy minister miał ustaloną reputację, miał zasługi, położone przy śledztwie twórców bomb marcowych (Żelabowa, Perowskiej i innych), miał świetną przeszłość w żandarmerji i policji, a więc posiadał wszystkie dane na kierownika stu dwudziestu miljonów ludności.
I Plehwe nie zawiódł Pobiedonoscewa. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy, nie wdając się ani w sądy, ani rozprawy — sześćset osób wysłał pod biegun północny, drugie tyle wtrącił do więzień!
Plehwe miał taktykę prostą bardzo. Jeżeli jeden rewolucjonista ukrywa się w tłumie stu ludzi, jeżeli są dane, iż w tłumie tym jest, ale wykryć go niepodobna, to wysłać na Syberją stu ludzi… a rewolucjonista dosięgniętym będzie.
„Energja“ nowego ministra poruszyła do żywego całą monarchję. Do stóp tronu posypały się podania, odezwy, adresy, prośby, przedstawienia, programy, wnioski.
Lecz Plehwe umiał sobie poradzić nawet i z marszałkami szlachty, nawet i z obywatelskimi uczuciami…
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/365
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.