Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zakończyć odrazu obrachunek z domem Romanowych, musiała wraz dzieckiem miesiącami konać w Szliselburgu i Piotropawłowskiej fortecy i pocieszać się tem tylko, że w tych samych murach konali już przedtem nawet zupełnie wszechrosyjscy imperatorowie.
Lecz byłoby bezwątpienia błędem mniemać, że rok 1881, a więc rok zabicia Aleksandra II. był rokiem narodzin sumienia w duszy Europy, bo to sumienie powstało zgoła niepostrzeżenie, niby obłoczek, udający na jasnym firmamencie chmurę, niby zefir, zabawiający się w wiatr.
Dawnymi czasy Europa była mniej uczuciową i tak źle wychowaną, że prawie zawsze szczerą. Kiedy miała ochotę kogo zabić, to wyciągała, z za pasa taki topór, że ostrze jego na milę wokół łyskało, kiedy chciała kogoś skarać, to ani myślała odprawiać ceremonij procesów politycznych. Nie mówiła nigdy „cywilizuję“, tylko „ujarzmiam“, nie mówiła „potępiam“, ale „morduję“, nie mówiła „nawracam“, tylko „miażdżę“, nie mówiła „żałuję“ lub „boleję“, tylko „nic mi do tego“ i t. d.
Na szczęście, to prostactwo Europy minęło bezpowrotnie, surowość jej obyczajów utarła się, urobiła się na wykwint, a poczucie ludzkości już i ku zwierzętom spłynęło widomem dobrodziejstwem.
I nie koniec na tem, Europa idzie dalej, idzie naprzód. Z dnia na dzień podejmuje coraz humanitarniejsze idee, myśli o rozbrojeniu, o pokoju powszechnym i już tylko postanawia poskramiać „żółte niebezpieczeństwo“ — a prócz tego, radaby pałace budować anemicznym papugom i sanatorja suchotniczym, a więc za chudym na zabicie... cielętom. Ale, że troska jest kwestją ziemskiego bytu, więc i na białem czole Europy osiada czasem i w zmarszczki się fałduje.