Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/008

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PRZEDMOWA.

Zamiast przedmowy, krótka historja tej książki.
Narodziła się ta książka w roku 1904, narodziła w chwili, kiedy do izdebek paryskich młodego literata zaczęły łomotać echa krwawych z caratem rosyjskim porachunków, kiedy, jakby w imię bezwładnego dotychczas hasła „za naszą i za waszą wolność, — Ziemia Polska raz jeszcze poszła ofiarnie na męczeństwo.
Stateczność, rozwaga, ostrożna kalkulacja polityczna daremnie usiłowały ten odzew polski przytłumić, zagłuszyć, wytłumaczyć głębokiemi racjami o potrzebie niemieszania się do rosyjskich rozruchów, do obcych nam walk wewnętrznych. Łuna pożarów szła, rwała na Wisłę, rozpalała serca młodzieży.
W izdebkach paryskich młodego literata pył osiadał na kartach niedokończonych rękopisów. Wizje przeszłości, bohaterskich postaci cienie, szychy i jedwabie, aksamity i gronostaje, madrygały, dworskie ukłony, powłóczyste spojrzenia, wrogów wczorajszych romantyczna szlachetność, wybrańców ludu żywoty promienne, wszystko to naraz poszarzało, zwiędło.
Dzień powszedni spływał czerwienią, grał tak jaskrawemi barwy, tyle niósł grozy, takie piekło zgrzytów rozpętał, tyle wsączył żaru, trwogi, niepokoju, że ani tchu, ani spocznienia znaleźć, ani myśli oderwać.
Niby w onym Roku pamiętnym, w smudze perspektywy kłębiły się ciała tratowane kopytami kawa-