Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rach, zającach, któremi wszystkie kąty stołu najgęściéj były okryte; na obu zaś końcach siedziały szerokie gospodynie téj śpiżarni, dwie okrutne Baby! Co to na nich za śliczny lukier! jak gęsto czarne z nich wyglądały rozynki! a oprócz nich, co to za placki i mazurki rozmaitéj grubości i kształtu zapełniały przerwy między licznemi półmiskami.
Kiedy wszedł pan Krasnołęcki z dziećmi do pokoju, oczekiwano właśnie księdza proboszcza. Przybył nareszcie. Pan Bogucki z żoną przyjęli go na ganku; wnet w komżę przybrany, mając za sobą organistę z miednicą i kropidłem, poświęca i błogosławi dary Boże. Po ukończeniu obrządku, z jednéj strony gospodarz, a z drugiéj gospodyni domu traktowali wszystkich z kolei pokrajaném jajem i nie opuszczali najmniéjszego dziecka; z uczuciem ró-