Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dnego do drugiego podchodził; — zaledwie zaś potrafił je nieco uspokoić, gdy, obejrzawszy się, spostrzegł, iż mały Sawojard podczas powszechnego zamięszania wymknął się był z pokoju.
Pani Krasnołęcka otworzyła lufcik, aby się przekonać o stanie niebezpieczeństwa, jakie im zagrażało. Tłum ludzi był zgromadzony na ulicy, — straż ogniowa jeszcze nie nadjechała, ale spodziewano się jéj lada chwila. Zresztą ogień był niewielki, — sami nawet mieszkańcy domu już, już go dogaszali.
Wtém raptém okropne dały się słyszeć krzyki: „Gdzie moje dziecko! moje dziecko!“ Młoda niewiasta z rozczochranemi włosami i z wyrazem rozpaczy na twarzy wybiegła na ulicę.
— Ja tu jestem, Mamo! odezwał się głos dziecięcy, i wszyscy przytomni z przerażeniem przy najwyższém okienku, z którego ciągle dym największy