Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pewnie ci się w Polsce nie podoba; — u was nie takie zimno.
— Nie wiele co ciepléj u nas w górach, kochana Pani, rzekł z dziwnym i właściwym tému ludowi akcentem mały chłopczyk; a u nas jeszcze nie ma co i jeść, tutaj zaś dobrzy są ludzie, którzy biédnemu dziecku dają na chléb dla rodziców.
— Jak to? zawołał Jasio; — więc ty ztąd rodzicom swoim na chléb poséłasz?
— Nietylko ja tak robię, ale wszyscy, których ubóstwo z kraju naszego wygania. O! każdy szeląg jaki zarabiamy, natychmiast oddajemy najstarszemu z nas na schowanie, — a jak się, tylko sumka uzbierze, zaraz ją poséłamy ojcu i matce do domu.
— Poczciwe dzieci! zawołała pani Krasnołęcka. Oto prawdziwe poświęcenie! Żadnych ze strony swoich ro-