Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na nim klepotał, — prawda, że pani Krasnołęcka w ciągu trzech niedziel drugi raz już musiała go kazać nastroić; — nie broniła mu wszakże téj niewinnéj zabawy, tém bardziéj ile że widziała, iż to nie prostą u niego było zabawką, ale że do muzyki gust, kto wié nawet czy nie talent posiadał.
Była niedziela; a pani Krasnołęcka zawsze w ten dzień miewała zwyczaj, razem z dziéćmi swojemi chodzić do kościoła i własnym przykładem nakłaniać je do otwartego wylania najskrytszych uczuć i myśli przed Bogiem. Modlitwa nie jest to rzecz, któréjby można się nauczyć; — słowa modlitwy są to jakby owe pączki kwiatów: jeśli ich ciepło słońca, to jest uczucie i wiara, nie przenika, tedy na zawsze one zostają pączkami, zwiędną takiemi ani się nigdy z nich kwiatek nie rozwinie. Pani Krasnołęcka więc już była przy-