Strona:PL Fragmenty Konopnicka.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jak Ruth schylone, zgarniały pamiątki
Kłosów, mijanych przez śpieszące żeńce...
A gdy Czas przyszedł i otwierał groby,
Rzekł: »Jakże wiele próżnej tu żałoby!
I jakże zeschłe są te wasze wieńce!«

Widziałam pieśni, co jak niewolnice,
Szły za rydwanem wieku, strojąc lice
W uśmiech ponętny dla oka Cezara...
Lecące chwile tchem swym je żywiły,
Z bieżących zdrojów czerpały swe siły,
I nieraz pustą bywała ich czara...
A gdy Czas przyszedł i rozdzielał sławę,
Rzekł: »Wy, zaklęte w przydrożną kurzawę,
Po pierwszej burzy znikniecie, jak mara«!

Widziałam pieśni, co, jak cherub z mieczem,
Stanęły w ogniach przed sercem człowieczem,
Paląc mu piersi zawiści pożarem...
Jak szatę dzianą, tak one świat boży,
Dzieliły ostrzem przekleństwa i noży,
Czarną nienawiść mając swym sztandarem...
A gdy Czas przyszedł i uczynił sądy,
Z pomiędzy ludzi pieśni te, jak trądy,
Precz wyrzucono wraz z bezprawiem starem.

Widziałam pieśni, co z licem spłonionem
Stanęły ciche nad własnym zagonem,