Strona:PL Fragmenty Konopnicka.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Piękności wiecznej jesteś poślubiony.
Tłum lekkich duchów służyć ci przylata...
Świat nowy stwarzasz wśród starego świata,
Strącasz w przepaście, i rozdajesz trony...
I jesteś, jako pomnik swojej ziemi,
Który Bóg wykuł rękoma własnemi.

Lecz większy jesteś ty, o myślicielu,
Co głosisz prawdy odwiecznej ustawy,
I idziesz cichy, samotny, bez sławy,
Do nieznanego dla współczesnych celu,
I widzisz ruchy tajemnicze wieku...
Tyś większy! Cześć ci, człowieku!
Słowo twe ciche drżeć sercom nie każe,
Ni łez wylewać, ni wzdychać z nałogu,
Lecz jest jak owe najświęsze ołtarze,
Przy których duch służy Bogu.
I jest jak jasne dyamentowe miecze,
Rozcinające wgłąb piersi człowiecze.
Cóż tobie tłumy? ich oklask i wrzawa,
Namiętnych wzruszeń wybuchy i szały?
Tryumf twój cichy bywa, jak te prawa,
Co niewidomie obejmują cały
Wszechświat bez walki, zemsty i miłości,
I są przyrody duszą i ludzkości.
Cóż tobie tłumy? Czyż prawda poznana
Większą jest prawdą? Czy, gdyby przed progiem