Strona:PL Fragmenty Konopnicka.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

IV.

W gorzkiej zadumie na tę ziemię patrzę,
I na jej pola patrzę spustoszone,
I widzę nad nią gwiazdy coraz bladsze,
I widzę słońca gasnącą koronę
W mgłach, które smętną przyoblokły nocą
Wszystko, co światłem jest, i co jest mocą.

Kwiaty się nasze skarżą łez swych rosą,
Że woń ich z wiatrem wiejącym ucieka,
Że wiosny nasze nic z sobą nie niosą,
Że od żniw naszych nikt chleba nie czeka...
Kwiaty się nasze skarżą... Ja je słyszę,
Gdy myślą w zmierzchy zapadnę i w ciszę.

I coraz więcej słabości i drżenia,
Marnych porywów i marnych przestrachów
Czuję, dłoń kładąc na serc uderzenia...
I stoję cicha wśród pustki tych gmachów,
Gdzie w prochu leżą strzaskane filary.
I myślę — jaki świat smutny i stary!