Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom II.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 56 —

Energicznie zrobiła nacisk na wyrazie czwarty.
„Powiedział iey Jezus: Zażem ci nie rzekł, iż jeśli uwierzysz, oglądasz chwałę Bożą? Odjęli tedy kamień. A Jezus podniósłszy oczy swe wzgórę, rzekł: Oycze, dziękuję Tobie, żeś mnie wysłuchał. A iamci wiedział, że mnie zawżdy wysłuchywasz, alem rzekł do ludu, który około stoi, aby wierzyli iżeś ty mnie posłał. To rzekłszy, zawołał głosemw ielkim: Łazarzu, wynijdź ź grobu. Y wyszedł który był umarły“.
Głośno i uroczyście przeczytała, drżąc i kostniejąc, jakby sama widziała na własne oczy.
„Mając ręce y nogi związane chustkami; a twarz jego była chustką obwiązana. Rzekł im Jezus: Rozwiążcie go: y puście aby szedł“.
„Wiele tedy z Żydów, którzy byli przyszli do Maryiey a widzieli co uczynił Jezus, uwierzyli weń“.
Dalej nie czytała i nie mogła czytać, zamknęła książkę i szybko wstała z krzesła.
— To wszystko o wskrzeszeniu Łazarza — surowe i urywanie wyszeptała i stanęła nieruchoma, odwróciwszy się, nie śmiąc i jakby wstydząc się podnieść nań oczy. Drżenie febryczne wstrząsało nią dotąd. Ogarek dawno już gasł w krzywym lichtarzu, słabo oświetlając w tej żebraczej izbie zabójcę i ladacznicę, dziwnie zestawionych ze sobą nad tą księgą wieczystą.
Minęło pięć minut lub więcej.
— Przyszedłem pomówić z tobą — głośno i chmurząc się wymówił nagle Raskolnikow.
Wstał i zbliżył się do Zosi. Ona w milczeniu podniosła nań oczy. Wejrzenie jego było niezwykle surowe i wyrażało jakieś dziwne postanowienie.
— Rzuciłem dziś rodzinę — rzekł — matkę i siostrę. Nie pójdę już do nich. Zerwałem z niemi.
— Dlaczego? — jak oszołomiona, zapytała Zosia.
Niedawne spotkanie z jego matką i siostrą zostawiło w niej niezwykłe, lubo i dla niej samej niejasne wrażenie. Wiadomości o zerwaniu wysłuchała prawie ze zgrozą.
— Ciebie tylko jednę mam teraz — dodał. — Pójdźmy razem... Przyszedłem do ciebie. Razem przeklęci, więc pójdźmy razem!
Oczy mu błyszczały.