Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom II.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 105 —

ma nie wynalazła: „Moja droga, rzekłbym do niej, kocham cię, ale pragnę nadto, ażebyś mnie szanowała, to właśnie!“ Co, cóż pan na to?
Łużyn śmiał się słuchając, ale bez szczególnego zajęcia. Słuchał nawet mało. W gruncie rzeczy obmyślał coś nowego i aż Lebieziatnikow spostrzegł to nareszcie. Pan Piotr był nawet wzruszony, zacierał ręce, zamyślał się. Wszystko to pan Andrzej przypomniał sobie później.