Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 32 —

„Zosia przecie także potrzebuje pomady, mówił dalej, idąc przez ulicę i uśmiechnął się złośliwie: to kosztowna czystość... Hm! A może Zosia sama dziś zbankrutuje, toć to także ryzyko, łowy na grubego zwierza, na Kalifornję... a więc jutro mogliby wszyscy bez moich pieniędzy palce lizać... Ależ bo i ta Zosia!... To sobie studnię znaleźli! No, no! I czerpią z niej! Czerpią! Przyzwyczaili się! Popłakali i przywykli! Podły człowiek do wszystkiego przywyknie!“.
Zamyślił się.
— No, a jeślim skłamał — zawołał nagle mimowoli — jeżeli istotnie nie podły człowiek, a cały wogóle, caluteczki ród ludzki... więc, to znaczy, że reszta to nic, tylko przesądy, nic tylko strachy na lachy, niema żadnych krańców, i tak być właśnie powinno!