Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 142 —

— Czekaj! Słuchaj do końca! Zaczęli, naturalnie, szukać na wszystkie strony, Mkołaja i Duszkina, zatrzymali i zrobili rewizję, Michała także; poturbowali i Kołomeńskich — aż oto na trzeci dzień przyprowadzają samego Mikołaja: zatrzymano go przy rogatkach X., w szynku. Przyszedł tam, zdjął z siebie krzyż srebrny, i poprosił za krzyż wódki. Dano mu. W kilka minut potem, baba poszła do chlewka i widzi przez szparę; on w sąsiedniej komórce pas przywiązał do belki i zrobił pętlę; stanął na pniaku i chce sobie pętlę założyć na szyję; baba w krzyk, ludzie się zbiegli: „Takiś ty!“ — „A prowadźcie mnie, powiada, do takiego to cyrkułu to się do wszystkiego przyznam!“ Więc go też z należnemi honorami przyprowadzono do naszego właśnie cyrkułu. No, jak. skąd, co, ile lat — dwadzieścia dwa“ — i t. p., i t. p. Pytanie: — „czy robiąc z Michałem, nie widzieliście kogo na schodach, w tej a w tej godzinie?“ Odpowiedź: — „Wiadomo, przechodzili może jacy ludzie, ale co nam do nich“ — „A czyście ne słyszeli jakiego hałasu, stuku“. — „Nie, niceśmy takiego nie słyszeli“. — „A czyś ty, Mikołaj, wiedział tego samego dnia, że taką to wdowę w takim to dniu i godzinie, wraz z jej siostrą zamordowano?“ — „Nic nie słyszałem, o niczem nie wiem. Dopiero pan Atanazy na trzeci dzień w szynku mi powiedział pierwszy raz“. — „A skądeś wziął kolczyki?“ — „Znalazłem na ulicy.“ — „Dlaczegoś na drugi dzień nie przyszedł z Michałem do roboty?“ — „A bom się trochę zahulał.“ — „A gdzie hulał?“ — „A tam i tam“. — Dlaczegoś uciekał od Duszkina?“ — „Bom się zląkł wtedy strasznie.“ — „Czegoś się zląkł?“ — „A że zasadzą.“ — „Jakieś się mógł zlęknąć tego, kiedy czujesz, że jesteś niewinny?...“ No, wierz nie wierz, Zosimow, to pytanie było zadane, i dosłownie w takich samych wyrażeniach! wiem dokładnie, bo mi powtórzono z całą wiernością. No co? No cóż ty na to?
— Tak, ale przecie poszlaki istnieją.
— Ale co mi tam poszlaki, mnie idzie o to, o to, jak oni pojmują istotę rzeczy! Ale niech ich tam!... Parli go tedy, do muru, przyciskali, trapili, no i przyznał się: — „nie na chodniku, powiada, znalazłem, a w meszkaniu znalazłem, w tem mieszkaniu, gdzieśmy malowali z Michałem.“ — „A to jakim sposobem?“ — „A takim wła-