Strona:PL Feval - Garbus.djvu/814

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dem Bożym. Nie mamy już tej wiary, ale niewiara tak samo nie zabija Boga, jak ślepota nie gasi słońca.
Regent zaczął rozmawiać po cichu z ministrami i doradcami.
— Nie może być — rzekł głośniej p. Lamoignon, aby głowa księcia spadła na rusztowaniu.
— Oto grób Neversa — mówił Lagarder. — Niechaj się spełni obiecana pokuta.
Podniósł z ziemi szpadę Gonzagi.
— Wasza królewska wysokość — rzekł — oto szpada, która uderzyła Neversa, poznaję ją. Teraz ta sama broń ukarze zabójcę Neversa!
To mówiąc, rzucił Gonzadze rapier Kokardasa, nikczemnik schwycił go, cały drżący.
— Nie bój się! — mruknął Kokardas. — Trzeci cios zabija koguta!
Wszyscy uczestnicy sądu familijnego stanęli dokoła walczących, Regent, sa nie wiedząc co czyni, wziął z rąk Paspoala pochodnię i trzymał ją w górze, oświecając scenę.
— Pamiętajcie wasza miłość, o stalowej koszulce! — szepnął Paspoal w ucho Lagardera.
Było to całkiem zbyteczne. Lagarder przemienił się w prawdziwego bożka wojny. Wyniosła jego postać rozwinęła całe swe bogactwa wiatr rozrzucał piękne jego włosy, oczy rzucały błyskawice. Zmusił Gonzagę do cofnięcia się aż do drzwi kaplicy pogrzebowej: zakreślił szpadą szybkie koło i końcem dotknął czoła przeciwnika, między oczami.
— Cios Neversa! — zawołali jednocześnie obaj fechmistrze.