Strona:PL Feval - Garbus.djvu/761

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jąc się do wyjścia.
— Spóźniam się fatalnie! Baronowa oddawna musi na mnie czekać — gderał. — Zobacz, panie Husson, czy moja lektyka gotowa?
P. Husson, jeden z młodszych urzędników sądowych, zbiegł szybko ze schodów, aby spełnić rozkaz.
Tymczasem do gabinetu p. Segre wszedł woźny z oznajmieniem, że dwie jakieś panie pragną się widzieć z prezydującym.
— Do djabła! — krzyknął p. Segre — nie przyjmuję! Jak są ubrane?
— Obie czarno i zawoalowane.
— Ba! Kostyum przegranych procesów! Jakże przyszły?
W karecie z herbami księcia Gonzagi.
— A, do dyabła! Ale przecie ten Gonzaga miał dzisiaj na dworskiem przyjęciu taką niewyraźną minę! Z innej strony znów słyszę, że książę regent... A, niech tam!... Niechaj zaczekają na mnie, w tej chwili schodzę.
Dokończywszy ubierania się, p. Segre zeszedł do poczekalni więzennej z godną miną władcy pałacu. Cóż, kiedy oczekujące go damy zdawały się nie zauważyć jego pięknych manier.
Kto one? To pewna, że nie były pannami z Opery, któremi tak się serdecznie zawsze zajmował Gonzaga.
— Z kim mam zaszczyt mówić — piękno panie? — zapytał z wytwornym dworskim ukłonem p. Segre.