Strona:PL Feval - Garbus.djvu/759

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Aurorze. — Zamiast tłómaczeń z mej strony, któreby mogły być źle przyjęte przez pannę do Nevers, ehcę kupić przebaczenie, przynosząc jej pewne zlecenie.
Przykląkł na jedno kolano przed Aurorą.
— Od kogo? — zapytała księżna, marszcząc brwi.
— Od kawalera Henryka Lagardera.
Mówiąc to, Chaverny wyciągnął z kieszeni kawałek zapisanej krwią chustki.
Aurora próbowała wstać, ale siły ją opuściły i opadła bezwładnie na siedzenie.
— Czyżby?... zaczęła księżna, patrząc na zakrwawiony strzęp chustki.
— Posyłka ta ma rzeczywiście złowróżbne pozory — rzekł Chaverny, patrząc na Aurorę. — Ale niech się panie nie trwożą; kiedy się niema ani papieru, ani atramentu...
— Więc żyje! — szepnęła Aurora, wydając ciężkie westchnienie.
Potem z pełnemi łez oczyma wzięła z rąk markiza krwawą chusteczkę i namiętnie przycisnęła ją do ust.
Księżna odwróciła głowę. Jej pycha jeszcze się buntowała, mimo jej woli.
Aurora usiłowała czytać, ale co chwila łzy zasłaniały jej oczy; przytem krew wsiąknęła w płótno i zamazane litery były prawie nieczytelne.
Księżna, Chaverny i dona Kruz chcieli jej pomódz, ale napróżno.
Wówczas Aurora, ocierając łzy energicznie, zabrała się do odczytywania z całą siłą