Strona:PL Feval - Garbus.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A inni? — zapytał Henryk. — Widziałem, gdzieś kiedyś.
Zwrócił się do Staupica.
— Gdzie cię spotkałem?
— W Kolonii — wyszeptał Niemiec bardzo zmieszany.
— Prawda, dotknąłeś mnie raz.
— Na dwanaście — odrzekł pokornie Staupic.
A aa! — ciągnął dalej Lagarder, patrząc na Saldaniego i Pinto, moi dwaj przeciwnicy z Madrytu... Dobre szpady!
— Ach, ekscelencyo — odparli razem dwaj Hiszpanie. Tam szło o zakład; nie mamy zwyczaju bić się dwóch przeciwko jednemu.
— Jakto! Jakto! Dwóch przeciwko jednemu! — wykrzyknął Gaskończyk.
— Oni mówili — dorzucił Paspoal, — że nie znają waszej wysokości.
— A ten — rzekł Kokardas — wskazując na Pepe — modlił się, aby módz stanąć przeciw rycerzowi de Lagarder.
Pepe Matador napróżno starał się wytrzymać wzrok Lagardera. Młody rycerz zapytał tylko:
— To ten?
I Pepe spuścił głowę, mrucząc cicho.
— A co do tych zuchów — rzekł Lagarder — to nie kłamali, bo w Hiszpanii używałem tylko imienia Henryk. Panowie — przerwał robiąc palcem ruch, jakby wykonywał pchnię-