Strona:PL Feval - Garbus.djvu/683

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prostowała się w mgnieniu oka, jedną rękę ściągnął sztuczny garb z pleców z drugiej nie wypuszczał szpady.
— Nie bój się! — szepnął z zachwytem Kokardas. — Nie na darmo gałgus nasz uczył się u pajaców różnych sztuk łamanych na podwórcu Tontan, kiedy był mały. Przydała mu się teraz sztuka chowania kości. Nie bój się!
Tymczasem garbus ostatnim ruchem ręki zrzucił z głowy bujną perukę, a z twarzy stał sztuczne zmarszczki i grymasy. Potwornie niekształtna postać przeistoczyła się w przeciągu jednej minuty w pięknego młodziana o szlachetnej głowie i rozumnem dumnem spojrzeniu którem powiódł po struchlałem zgromadzeniu, mówiąc:
— Przeczytajcie teraz to nazwisko!
Końcem szpady wskazał na swój podpis.
Wszystkie spojrzenia poszły w tym kierunku i w sali rozbrzmiał głośny okrzyk:
— Lagarder! Lagarder!
— Tak, Lagarder! — powtórzył młodzian. — Lagarder który nigdy nie chybia umówionej schadzki!
Gdyby Lagarder chciał skorzystać z pierwszej chwili ogólnego zamieszania i oszołomienia mógłby prawdopodobnie z łatwością pokonać stojącą w nieładzie grupę nieprzyjacielską. Ale on z tego nie skorzystał. Jedną ręką obejmował przelękłą Aurorę, w drugiej trzymał wciąż wzniesioną w górę szpadę. Kokardas i Paspoal którzy również trzymali swe rapiery w pogotowiu, stali tuż za nim. Gonzaga wyciągnął szpadę, a wszyscy jego stronnicy zrobili to samo.