Strona:PL Feval - Garbus.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tworzyć sobie ten obraz przeszłości. Czy kochasz go teraz matko?
Przed spaniem, albo potem, według mego kaprysu — bo byłam samowładną panią i królową — urządzaliśmy sobie obiad na trawie. Trochę czarnego chleba z mlekiem.
Czy pamiętasz, matko, swoje najwspanialsze uczty? Opiszesz je mi, bo, ja tego wcale nie znam. Jestem jednak pewna, że nasze uczty więcej były warte od twoich, czarny chleb i mleko, wydawały się nam rajskimi przysmakami! Szczera radość, pieszczoty, szalony śmiech z każdej drobnostki, śpiewki, zresztą czy ja wiem jeszcze? Potem znowu zabawa; chciał, żebym była zdrowa i silna. Po drodze do domu spokojna rozmowa, przerywana jednak kwiatkiem, który trzeba zerwać, barwnym motylkiem, którego chce się złapać, białą owieczką beczącą w oddali, która się dopomina pieszczoty.
W tych rozmowach kształcił się bezwiednie mój umysł i serce. Sam zaś czytywał w sekrecie, uczył się; aby potem mnie uczyć tego samego. Poznawałam Boga i historyę jego ludu, dowiadywałam się o cudach nieba i ziemi.
Czasami, gdyśmy sami byli, zapytywałam go o moją rodzinę; często mówiłam mu o tobie, droga matko. Stawał się smutnym i nie nie odpowiadał. Czasami mówił:
— Auroro, przyrzekam ci, że poznasz swoją matkę.
Ta obietnica, uczyniona tak dawno, spełni się kiedyś, jestem tego pewna, bo Henryk nigdy nie skłamał. I jeżeli mam wierzyć przeczuciom