Strona:PL Feval - Garbus.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ryżaninie. Jeżeli więc chodzi o Neversa, muszą dobrze płacić.
I Kokardas najzupełniej zgodził się na taki mądry sąd o rzeczy.
Już była druga godzina po południu, gdy nareszcie weszli do wioski Tarrides; najpierwszy spotkany wieśniak wskazał im drogę d» oberży “Jabłko Adama.”
A tam już główna izba była prawie pełna. Młoda dziewczyna w jaskrawej spódniczce i gorseciku haftowanym, jakie noszą wieśniaczki z Foix, krzątała się żwawo, wnosząc to cynowe kubki, to dębowe beczułki, to fajki, jednem słowem wszystko, czego zażądało sześciu dzielnych mężów siedzących przy trzech stolikach.
Na ścianie wisiało sześć mocnych szpad ze wszelkimi przyborami.
I o ich groźnych, spalonych obliczach, impertynenckich spojrzeniach i z fantazyą podkręconych wąsach, poznać można było, że wszyscy sześciu byli pierwszorzędnymi zabijakami. Na sam ich widok, niejeden poczciwy, a spokojny mieszkaniec, któryby przypadkiem wszedł do tej izby, struchlałby w jednej chwili.
Przy Pierwszym stoliku, najbliżej drzwi wchodowych, siedziało trzech Hiszpanów, jak to odrazu widać z ich fizyognomii. Przy drugim stole siedział Włoch z szeroką blizną na czole; naprzeciw niego ponury zbir, akcentem w mowie zdradzający Niemca. Przy trzecim