Strona:PL Feval - Garbus.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nowaconą z naszymi królami. Ojciec twój był księciem.
— Mój ojciec — powtórzyła Dona Kruz, był księciem? A więc umarł?
Gonzaga skinął głową.
— A moja matka?
Głos biednego dziecka drżał.
— Twoja matka — odrzekł Gonzaga — jest księżniczka.
— Ona żyje! — zawołała dona Kruz, z bijącem sercem. — Mówicie, że jest księżniczką? Ona żyje, moja matka! O błagam, mówcie mi o matce, ekscelencyo!
Gonzaga przyłożył palec do ust.
— Nie teraz, szepnął.
Ale dona Kruz nie dała się wziąć na te tajemnicze miny. Uchwyciła obie ręce Gonzagi.
— Proszę mi mówić o matce — zawołała — i to zaraz! Boże mój, jak ja ją będę kochała! Ona jest bardzo dobra, prawda? I bardzo piękna? To dziwne — przerwała z powagą — zawsze o tem marzyłam. Jakiś głos wewnętrzny mówił mi, że jestem córką księżnej.
Gonzaga z największym wysiłkiem zachował powagę.
— One są wszystkie jednakowe! — pomyślał.
— Tak — mówiła dona Kruz, — gdy zasypiałam wieczorem, widziałam ją, moją matkę, zawsze, zawsze, pochyloną nad moim łóżkiem. Piękne czarne włosy, perłowy naszyjnik, dumne brwi, kolczyki z dyamentów i takie słodkie spojrzenie! Jak nazywa się moja matka?
— Nie możesz jeszcze tego wiedzieć, dona Kruz.