Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cała głowa. Wówczas słyszeć można było śmiech kobiecy i brzęk monety, którą bez rachowania na stół rzucają.
To znowu wychodził lokaj i przywoływał fiakra stojącego na rogu ulicy. Za tym znakiem nie tylko fiakr, lecz i chmara żebraków się zbliżała, która w nadziei zapewnie dobrego zbioru, opuszczała miejsce swoje przy głównych drzwiach kościoła Saint Sulpice. Poczem spostrzedz można było wychodzącego mężczyznę z głową do góry podniesioną lub czołem zachmurzonem, z uśmiechem lub przekleństwem na ustach, rumianego z radości lub sinego z rozpaczy. W pierwszym razie, tłum golców otaczał fiakra, żądając jałmużny, jakoby należnego podatku; w drugim rozchodził się z pogardą ramionami ruszając.
Cóż się tam odbywa?... pomyślał sobie nasz murzyn.
Po upływie godziny, Carral się przy drzwiach ukazał. Na widok czarnego żebraka zatrwożył się i zdawał się wachać. Ale niezwłocznie obawę porzucając, przeszedł próg śmiało. Ksawery więc sam pozostał w owym domu.
Murzyn zadrżał, gorączka go ogarnęła.
Myśl nagła przez umysł przeszła i z niepewności go wyprowadziła. Radość i rozpacz wychodzących, kilka słów, które wymknęły się z ust żebraków zpod kościoła Saint Sulpice, wszystko nakoniee wskazywało żebrakowi, iż się znajduje przed domem gry.
Ale dla czegóż Carral się wymknął? Dla czego pisał ten list tajemniczy? w tem koniecznie jakaś zasadzka być musi.
Żebrak opuścił stanowisko swoje, i przeszedł ulicę razy kilka.
Muszę go widzieć! poszepnął; muszę z nim mówić!
Kiedy już chciał wejść, zatrzymał się. Trzech ludzi czarno ubranych przeszło róg ulicy i zbliżało się ku niemu. Usunął się, aby im miejsce zrobić. I trzech ludzi przeszło, ale zamiast iść na górę, pozostali w alei aż do chwili, w której