Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Carral skłonił się w milczeniu.
— Zdajesz się pan być cierpiącym, mówiła dalej Margrabina, z nielitościwym przyciskiem; czyżbyś był słabym?
— Jestem cierpiącym, odpowiedział Carral.
— Do licha! ma twarz trupią, pomruknął Alfred, który w złym był humorze, bo go kamizelka uwierała.
Pani Rumbrye fotel swój na bok usunęła.
— Niech przysuną krzesło dla pana de Carral! rzekła i ironią, którą on sam tylko mógł dostrzedz; siadaj pan przy mnie, chorzy i damy do jednych względów mają prawo.
Carral posłuszny jak automat, usiadł i pozostał nieruchomym.
Rozmowa przerwana przez chwilę stała się znowu ogólną.
Pani Margrabina, rzekł po chwili Ksawery, poleciła mi, abym jej przypomniał o przyrzeczeniu, jakie nam uczynić raczyła.... tyczące się historyi Janquilla.
— Przy wetach opowiem ją dopiero, odpowiedziała Margrabina, zapytując wejrzeniem Carrala.
Ten się ani ruszył. Muskuły jego twarzy zdawały się z marmuru...
— Daję słowo honoru, ii pani nadużywasz naszej cierpliwości, zawołał Alfred.
— Pani, co tak dobrze opowiadać umiesz! rzekła jedna Hrabina.
— Tak uroczym sposobem, dodało kilku Baronów.
Margrabina wahała się przez chwilę, przez ten czas Carral zwolna się ku niej zwrócił, i spojrzał jej wprost w oczy. Pani Rumbrye spojrzenie to za wyzwanie wzięła, i z okrutnym uśmiechem rzekła do naglącego na nią zgromadzenia.
— Nie byłoby grzecznie z strony mojej, gdybym dłużej odwłóczyła.... Słuchajcie więc historyi mulata Jonquilla!
— Nie czyń tego pani, w imię Boga! poszepnął Carral głosem rozdzierającym.