Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ja... do ciebie... Ja... dwa razy pisałam... Dlaczegóż nie odpisałeś mi?
— Nie śmiałem...
— Nie śmiałeś.... dla czego?... Czyś rai się stał nieposłusznym.
— Nie, pani; rozkazy twoje wypełniłem.
Czoło Margrabiny się rozjaśniało.
— Jesteś dobrym chłopcem, Jonquille, powiedziała głosem wzruszonym i tkliwym, któremu kreolki przenikliwą słodycz nadać umieją. — No zobaczymy... coś zrobił?
— Wszedłem w bliskie stosunki z młodzieńcem, odrzekł Carral; od miesiąca już nierozłączeni jesteśmy. Widzisz pani, że mamy jedno pomieszkanie i żyjemy jak dwaj bracia!
— To dobrze... Wiedziałam, iż jesteś zręcznym chłopcem... A dalej?
— Znam już historyę i tajemnicę jego życia.
— Tem lepiej!... Dalej?
— Pani, odrzekł Carral błagalnym i smutnym głosem, Ksawery mię kocha... Tak dawno już nikt mnie nie kochał. Błagam o litość dla niego. Nie wyrządzaj mu pani żadnej krzywdy.
— Biedny Jonquille! poszepnęła Margrabina, wsuwając się głębiej w fotel.
W jej uśmiechu malowało się obojętne i nieubłagane szyderstwo. Mulat zgrzytnął zębami, a serce doznało uczucia zapamiętałej nienawiści.
— Juan de Carral, mówiła dalej Magrabina, spoglądając nań wzrokiem spokojnym i przenikliwym. Czyż to już wszystko coś uczynił?
— On jest tak młodym! — poszepnął mulat.
Pani Rumbrye przybrała postawę niezadowoloną, którą