Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Carral, zamiast odpowiedzi, spiesznie przetarł lornetkę, którą wymierzył na herb powozu.
— Rumbrye! pomruknął.
Już za późno jest, aby do kościoła przyjeżdżano, powiedział Ksawery, nie dosłyszawszy wykrzyknika Carrala. Może to jaka szlachetna dama przybywa do którego z naszych sąsiadów.
Don-Juan był blady i trząsł się jak liść.
— Może to i do ciebie, dodał Ksawery, bo coś milczysz, dobry apostole.
Drzwiczki powozu się otworzyły, a kobieta pięknej i powabnej postawy spoglądając na hotel, postawiła swoje małe nóżki na sliskim bruku. Żebrak Murzyn nieruchomy do owej chwili na stanowisku swojem, przyliżył się i wyciągnął rękę. Ale piękna dama szybko przesunęła się około niego, i weszła do hotelu.
— Zgadłem, jak widać! rzekł Ksawery.
To ona, pomyślał Carral zmieniając kolor twarzy. Cóż za szczególne podobieństwo! poszepnął żebrak, którego twarz czarna wyrażała zadziwienie i podejrzenie zarazem. Będę wiedział kto ona jest!
Dama tymczasem weszła na schody.
Ksawery przytknął ucho do zamku drzwi, aby zaspakoić swoją dziecinną ciekawość i dowiedzieć się, kto był ten szczęśliwy sąsiad, do którego weszła piękna nieznajoma.
Żebrak zaś spokojnie pod kościół na stanowisko swoje powrócił, w kilka sekund później zapukano lekko do drzwi pokoju. W którym się znajdowali dwaj nasi młodzi ludzie.
— Tem lepiej! rzekł wesoło Ksawery, — albo do mnie, albo do ciebie.
— To do mnie, odpowiedział Don-Juan głosem przytłumionym.