Ta strona została przepisana.
— Hop, hop, zawołał Alfred; niech mię diabli porwą jeżeli wiem, gdzie jesteś moja matko!
— A jak raz odjadę, dodał jeszcze Carral, życzenia Ksawerego pomyślnym skutkiem uwieńczone zostaną.... Pan Rumbrye mu sprzyja, a córka go kocha....
— Przyjdę! poszepnęła Margrabina.
— Hop. hop, śpiewał wysoki młodzieniec, wierz mi, jeżeli chcesz pani, ale ciemno jak w piekle, i nie wiem gdzie cię mam szukać.
— Carral i Margrabina ku zamkowi się udali.
— O której godzinie? zapytała pani Rumbrye.
— Pójdę spać późno... O drugiej więc po północy.
— Będę.
— Żebrak wyprostował się z całej siły, głowa ukazała się powyżej georgenij, a wzrok długo śledził zbrodniczą parę.
— I ja tam przybędę, pomyślał.