Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale Carral natychmiast inny wyraz twarzy przybrał, pełen uszanowania i podległości.
— A więc! rzekła siadając na sofie, aby się zbliżyć do powiernika swego. Cóż czynić wypada?
— Jesteś pani zdecydowaną zupełnie?
— Ale.... tak... jestem zdecydowaną...
— Chciej mnie zatem posłuchać.
I mulat usiadł bez wszelkiej ceremonii przy swej dawnej pani. Myśl wspólnego występku zniweczyła w jednej chwili istniejący między niemi przedział.
— Jutro, mówił dalej, odjeżdżasz pani do zamku Rumbrye. Pan Margrabia w mojej obecności prosił, aby go Ksawery na wsi odwiedził. Napisz pani do niego ze swej strony jeszcze.
— Nie! nie! zawołała z żywością Margrabina. List ten mógłby....
— Masz pani racyę. Nie powinnaś się kompromitować!... Ja napisać podejmuję się.... Pani uprzedzisz tylko p. Rumbrye, iż mnie zaprosiłaś.
Mulat wyszedł. Jak już był na ulicy, uśmiech konwulsyjny piersią jego poruszył. Rozmaite przybierał miny. Przechodzący za waryata go uważali.
— Zabiję, pomyślał sobie, ale potem stanę się jej panem, ja com był niewolnikiem! A wówczas.... Oh! pomszczę się!
Wszedł do kawiarni, na prędce kilka skreślił wyrazów, i złożywszy swój bilecik zaadresował go do Ksawerego i niezwłocznie na pocztę odesłał.
Było już późno. Carral powrócił do siebie i mocno się zadziwił, dowiedziawszy się, iż Ksawery dotąd jeszcze w hotelu się nie pokazał.
Młodzieniec żadnych wszakże nie czynił domysłów; najprzód żebrak o potajemnym liście nie wspomniał mu