Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ZAPROSINY.

— Syn mój przecie majątek ten mieć musi, mówiła dalej Margrabina, głosem cichym, musi go mieć koniecznie. Panie de Carral dodała z uśmiechem, słyszałam, iż robisz bronią, tak jak św. Grzegorz.
— Mam piętnaście lat doświadczenia w tym względzie odrzekł z dumą mulat.
— Tem ci lepiej!.. Mówią jeszcze, iż w strzelaniu z pistoletu nie masz równego sobie.
— Trafiam o trzydzieści kroków, pani!
— To musi być prześliczne! Panie de Carral.
Margrabina coraz to inny dźwięk głosowi swemu nadawała i rzekła zwolna się podnosząc. — Musisz być człowiekiem strasznym na placu walki?
Mulat przez chwilę się zastanowił. Spojrzał na panią de Rumbrye, wzrokiem nienawiści pełnym. Poczem natychmiast przybrał wyraz nikczemnego posłuszeństwa i rzekł:
— Czy masz pani kogo takiego, któregobyś życia pozbawić chciała?
Margrabina zadrżała w pierwszej chwili, ale zamiast zaprzeczyć, wzięła rękę mulata.