Przejdź do zawartości

Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z otworu tymczasem zaczęły wylatywać duże, brunatne i rude muchy. Huczały i brzęczały dokoła.
Jedna dźgnęła mnie w czoło. Druga wpiła się w ucho.
Wrzeszcząc wniebogłosy, zmykałam.

Muchy goniły mnie i kłuły…

Dobiegłam do Janinki. Ukryłam się w fałdach jej spódniczki.
Muchy wciąż brzęczały i huczały.
Jakaś najzłośliwsza z nich dojrzała moją odsłoniętą piętę.
Nie mamy na nich włosów. Ukłuła mnie.
Ból był tak straszny, że zapłakałam.
Doprawdy, nie mogłam wytrzymać.
Po chwili zaczęła krzyczeć Janinka. Machała rękami i uciekała z płaczem i jękiem.
Podążyłam za nią, utykając na lewą nogę.
Nie mogłam stopnąć na piętę.