Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jących nad brzegiem. Jeden z obrońców skoczył na ziemię i szybko podbiegł do wody. Nie pił jednak i natychmiast w pośpiechu wdrapał się na drzewo. Oglądał się na wszystkie strony i cicho, ostrzegawczo rechotał.
— Dlaczego Su nie pił? — spytałam mamusi.
— Musiał najpierw sprawdzić, czy gdzieś wpobliżu nie czyha na nas wróg — odparła mama.
— Co to jest wróg?
— To, co krzywdzi i zabija — szepnęła mama.
Nie rozumiem tego. Chciałam zapytać, lecz ludek nasz zbiegał już ku wodzie.
Pobiegłam obok mamy. Napiliśmy się i szybko wskoczyliśmy na gałęzie.
Na brzegu pozostała sąsiadka Mi-Ri z córeczką. Obrońcy krzyczeli, aby się śpieszyła.
Mi-Ri nie słuchała i przeglądała się w wodzie. Śmiała się wesoło i głośno rechotała.
Wiem, że gdy pochylam się nad wodą, zawsze z niej wygląda mała szympansiczka. Pewnego razu wysunęłam język, a tamta natychmiast pokazała mi swój.
Śmiałam się, lecz mamusia zganiła mnie za brzydkie miny.
— Mi-Ri! — wołali obrońcy. — Powracaj! Powracaj!