Przejdź do zawartości

Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Śpij, Kasiuchno, jesteś bardzo szlachetna! Winy swej nie ukryłaś i na niewinną dziewczynę nie złożyłaś! Bardzo dobrze! Tylko więcej nie tłucz nic.
Jestem szlachetna, jak Ori-Ori!
Jakie szczęście!
Nie mogłam spać z radości.
Myślałam, że sędziwy Ngu-Ngu pochwaliłby mnie z pewnością, i... kichałam. Zaziębiłam się, siedząc bez ubranka na stoliku przed lustrem.
Ale to nic! Jestem szlachetna — to grunt, jak mówił „wujek“.

Dzień nowej zabawy

Zo-Zo i To nigdzie nie wychodzą z domu.
Bardzo się cieszę z tego! Zabawiałam moich opiekunów, jak mogłam. Nauczyłam się gwizdać strasznie głośno. Wkładam sobie cztery palce w usta, prężę język i dmę z całej mocy.
Wtedy rozlega się świst...
Tak gwizdać umiał Ori-Ori. Nie potrafił nauczyć mnie tego. Sama doszłam do tej sztuki!
To, patrząc na mnie, zanosi się od śmiechu.
Robi to samo. Gwiżdżemy oboje i śmiejemy się.
Zo-Zo zatyka uszy. Jednak też się śmieje.
Zabawiamy się doskonale!
Nareszcie przerwaliśmy nasze figle.