wyrostek wprawdzie, lecz kobiety
ocenią właśnie twe zalety;
kto zalotnisiem jest za młodu —
pisze się z kobieciarzy rodu.
Owszem! niezgorzej to waszmość wywodzisz —
krok, a już ciekawości swej dogodzisz.
Czarnych błyskawic pełne twoje oczy,
noc gęstych włosów na czole,
urok przed tobą swawolący kroczy
z młodości wdziękiem w zespole.
Szaty cię stroją, purpura i złoto,
czar w tobie iście niewieści,
szept słyszę zewsząd nabrzmiały tęsknotą,
to echo miłosnych powieści.
A kimże mąż ten w majestacie
siedzący na rydwanie?
To widać król, w królewskiej szacie,
a oczy jego — otchłanie.
Dobroć mu patrzy znaczna z lica
i szczodra jego jest prawica;
pod władzą jego mrą niesnaski,
szczęsny kto w jego dworze stanie,
stokrotnie dozna, niespodzianie
jego królewskiej łaski.
Niewiele —;— rozważ dokładnie —
więcej powiedzieć wypadnie.