Strona:PL Faleński - Meandry (1904).djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Anioł nie raczył ciąć w zbrodnicze szychy
Przedwiecznej Pychy —
Tylko powiadał: — Idź precz! Pan ci każe.


124.

Ktom jest? Gdziem jest? badać wam daremnie,
Tchnąłem w przestrzeń, w czas, i rozedniały
Jednym błyskiem Mej Świetlanej Chwały,
Zimne, głuche, ślepe, nieme ciemnie.
Jeden atom, który wyszedł ze Mnie,
Stał się światem... a Jam został cały!

O! słuchajcie marni sędzie!
W których dusza, życiem chora,
Mniema, że Mię zgłębić pora —
Imię moje: Był — Jest — Będzie —
Istniejący zawsze, wszędzie —
Dziś, bez jutra i bez wczora!


125.

Jako Trzem Królom była możność dana:
By, nie tą drogą, którą szli z pokłony,
Lecz inną, w swoje powracali strony —
Tak ty, do skruchy mając zgiąć kolana,
Wyznaniem błędów twoich pozdrów Pana,
Byś szedł od Niego z dróg złych zawrócony.