Strona:PL Eustachy Iwanowski-Pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku 1863.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przyszedłszy do tych miejsc straszliwych, Ludwik VII posłał naprzód Godfryda de Rouen i hrabiego de Maurienne. Postanowiono, aby nazajutrz wojsko przeszło te wąwozy, a przednia straż miała oczekiwać na górze. Król przewidywał, że spotka Turków w wąwozach, dla tego chciał, aby oba oddziały znajdowały się razem, albo przynajmniej blisko siebie. Ale przednia straż zapominając rozkazów królewskich, przebywszy wąwóz rozbiła namioty po drugiéj stronie gór, a tak Ludwik VII pozostał sam ze swym orszakiem dla obrony pielgrzymów, i bagaży wojskowych. Turcy skorzystali z rozdziału dwóch korpusów, aby napaść na wojsko chrześcijańskie ze wszystkich stron, w chwili, gdy walczyć będzie z trudnościami przeprawy. „Tłum i ścisk wzrastał w jednym punkcie (mówi Odon de Deuil), pielgrzymi tłoczyli się jedni na drugich, stali jakby przykuci do miejsc; obładowane muły spadając ze skał, pociągały za sobą na dno przepaści wszystko, co było na drodze, same nawet skały waliły się i czyniły spustoszenie; pielgrzymi, co się rozbiegli dla wyszukania jakich ścieżek, albo sami, albo pociągnieni przez innych spadali. Grecy i Turcy ciągle z zasadzek wypuszczali strzały ze strasznym łoskotem. Konie, muły, i ludzie spadali w przepaść.“
Ludwik z niezrównaném, uwielbienia godném poświęceniem się, zapominając o własném życiu, rzucił się w środek nieprzyjacielskiego wojska, stokroć liczniejszego. Cały orszak królewski zginął. Rycerze spieszeni, okryci zbroja, tonęli w szeregach nieprzyjaciół jak w morzu. Ludwik, chwytając się gałęzi drzew, stanął na wysokiej skale. Strzały tureckie nadaremnie usiłowały przebić jego hartowną zbroję, jakby w obronnéj wieży zmiatał głowy tych, którzy się do niego zbliżali. Odon de Deuil przerywa opowiadanie o tym dniu nieszczęsnym łzami i łkaniem. Pióro wypada z drżącej ręki, dusza jego rozdarta, albowiem tu wyginął najpiękniejszy kwiat Francyi.“