Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/499

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie wstrzyma go ni Achill, ani miecz Ajasa,
By statków wam nie zniszczył. Strasznie on pohasa,
Rozburzy wasze szańce, szerokiem korytem
Przeleje się w wasz obóz! Wszystko jest zdobytem,
Gdy tego zamordujesz!.. Poniechaj Hektora,
Z rąk innych ma on zginąć! Przyjdzie na to pora!

ODYSSEUS.

Władczyni ma, Ateno! Boć ja słyszę ciebie —
Twój głos tak dobrze znany! W każdej ty potrzebie
Przy moim stajesz boku! Wskaż mi, gdzie ten świeży
Nasz wróg śród barbarzyńskich wojsk obozem leży.

ATHENE.

Tu blisko i nie między siły trojańskiemi
Rozłożył się, przybywszy, jeno poza niemi
Na noc mu Hektor miejsce wyznaczył, do rana
U wozu trakijskiego stoi przywiązana
Rumaków śnieżna białość, jak rzeczne łabędzie,
Przez mrok przeświecająca. W pierwszym ci ja rzędzie
Polecam: weź je z sobą, skoro ubijecie
Ich pana! Najprzedniejszy łup to. Niema w świecie
Zaprzęgu tak cudnego, jako te rumaki.

ODYSSEUS.

Lub ty, Diomedesie, w pień mi wytniesz Traki,
Lub ja, a wówczas, proszę, miej o zaprząg pieczę.

DIOMEDES.

Rhesosa ja ubiję. A ty, mądry człecze,
Do koni racz się zabrać. Masz fortele w głowie —
To spełniać ma, kto czemu najlepiej odpowie.