Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Te ciągłe łzy i rozpacze?
Mściwy
Duch jakiś spełnia swe dziwy,
Łez ci źródliska
Z oczu wyciska,
Krew matki z powrotem sprowadza
Na dom, do sedna
Szarpie cię jego ta władza,
Odbiera zmysły! Któż stanie
Z lekarstwem przy twojej ranie?
Jakżeż nad tobą ja płaczę, jak płaczę!
Ach! i najwięksi bogacze
Mało tu mają głosu,
Swojego nie ujdą losu:
Szczęścia ich żagle
Bóg im na strzępy porozdziera nagle!
Jak burza,
Która okręty w falach morskich nurza,
Tak Bóg ich, władca na niebie,
Z podnóża
Szczęścia strąciwszy, pogrzebie
W swym nieuchronnym Erebie!
Kogóż się więcej wychwala
Nad ród Tantala,
Co wziął od Zeusa władanie?!

*

Lecz oto ku nam tu idzie
Władca Menelej, książę,
Królewski pan!
Po tej dostojnej szacie
Poznasz odrazu, z kim go wiąże
Ród!