Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/358

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ANTYGONA.

Któż jest ten z białą kitą.
Co tam o! zastęp wiedzie,
Tarczą spiżową, litą,
Potrząsający na przedzie —
Snać mu ten ciężar pawęży
Bynajmniej na łokciu nie cięży?!

OCHMISTRZ.

To wódz jest, ma królewno!

ANTYGONA.

A jak on się zowie?
I skąd? O, mój staruszku, nie bądź skąpy w słowie.

OCHMISTRZ.

Z mykeńskiem pono miastem pochodzenie wiąże,
U wód lernejskich mieszka, Hippomedos, książę.

ANTYGONA.

O jak wspaniały! O jak przeraźliwy!
Widoku wzrok nie wytrzyma!
Z tarczą, pisaną we gwiaździste dziwy,
Do pradawnego podobien olbrzyma —
Postać, daleka,
By przypominać człowieka!
A ten, co właśnie sadzi wskroś dyrceńskiej toni?
Inny to, inny już gatunek broni...
Co zacz on?

OCHMISTRZ.

Syn Ojneja, Tydej! Pierś on swoją
O, tak, pokrywa inną, bo aitolską zbroją!

ANTYGONA.

Aha, staruszku! Już wiem:
Siostrze on poślubiony