Ścigają nas, źle dzisiaj z naszą panią będzie:
Ukamienować chce ją zwierzchność tego grodu.
O rety! Co powiadasz! Czy może z powodu,
Że zamach uknułyśmy na młodzieńca życie?
Odgadłaś. I o sobie też coś usłyszycie.
A jakżeż na jaw wyszły te nasze knowania?
Widocznie bóg bezprawiu zwyciężać zabrania
Nad prawem, snać się nie chce pokalać tą winą.
Ach! błagam cię, opowiedz! Z tą samą godziną
Lżej będzie nam umierać, jeśli umrzeć trzeba —
A może nam ratunku nie poskąpią nieba.
Wyroczną mąż Kreuzy rzuciwszy świątynię,
Skierował swoje kroki, radość mając w synie
Odkrytym, ku biesiadzie i świętej ofierze,
Dla bogów sposobionej śród skał, których strzeże
Wieczysty ogień Bacha, bijący w niebiosa
Żarnymi płomieniami z dwóch Dyonizosa
Wierzchołków[1]. I tej chwili, gdy rozradowany
Odnalezieniem dziecka, miał skalne te ściany
Ofiarną krwią obryzgać, zwróci się do syna
- ↑ Parnasu.