Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I tłum się modlił cały z nim razem. A potem,
Za głownię pochwyciwszy miecz, błyszczący złotem,
Wraz z pochew go wyciągnie i zleci młodzieży,
Wybranej z pośród wojska, niech co tchu uderzy
Na dziewkę, niech ją schwyci. Ujrzy to niewiasta
I rzecze: »Argiwowie, burzyciele miasta
Mojego, rada ginę! Tylko mego ciała
Nie tykać! Szyję podam niestrwożona, śmiała,
Zostawcie mi swobodę!.. O, na wszystkie bogi!
Swobodna niechaj padnę z waszych rąk, gdyż srogi,
Haniebny los dla córki królewskiej, jeżeli
Ma zwać się niewolnicą śród zmarłych«... Pojęli
To wszyscy zgromadzeni. I młodzież od razu
Odskoczy od dziewicy na skutek rozkazu
Agamemnona, króla. Usłyszawszy słowa
Królewskie, schwyci suknie onać białogłowa
I przetnie, od ramienia począwszy, swe szaty
Po lędźwie, obok pępka, i skarbiec bogaty
Odsłoni: dwie piersi te i łono, tak pięknie
Rzeźbione, jak na bóstwa posągu. I klęknie
I wobec zgromadzonych przemężnie zawoła:
»Chcesz wrazić miecz w me piersi, uczyń to, wesoła
To zniosę! Trzeba-ć szyji, oddam ci ją chętnie.
Młodzieńcze mój«!.. Chcąc niechcąc na gardła jej tętnie
Położy on swój sztylet i przetnie przewody
Oddechów. Popłynęły krwi krynice młodej.
Lecz ona, mrąc, wzdyć jeszcze troszczyła się o to,
By niepaść nieprzystojnie, ażeby — sromoto! —
Przed ludzkiem ukryć okiem, co skrywać się godzi.
A skoro dech ją odbiegł, śród argiwskiej młodzi
Od razu trud się zrodził przeróżny: Ci liście
Na zwłoki pełną ręką rzucają, rzęsiście