Strona:PL Eurypides - Medea.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
14

Widocznie że chmura gniewem napchana
Straszniejszym jeszcze gniewem wybuchnie. —
Co pocznie ten gniew swe siedlisko mający
W nadętéj żalami wątrobie? Co pocznie
W kleszczach nieszczęścia zatrzymany duch?

Medea.

Ah! Ah!
Wycierpiałam, nieszczęsna, boleści dostojne
Jęków największych. Oh! obyście dzieci
Przeklęte okrutnéj matki — wraz z ojcem
Przepadły i oby dom cały przepadł.

Mamka.

O biada! o biada mi nędznéj!
Cóż chłopcy te winne, że ojciec pobłądził?
Czemu cię gniéw obejmuje na nich?
Nieszczęście o chłopcy! oh! jakże się boję,
Żebyście w niedolę nie wpadły. —
Straszny tyranów jest upór. Gdy zaczną
Wywierać swą wolę na takie przedmioty,
Co małe dla innych mają znaczenie,
Przyszedłszy do władzy zupełnéj, z trudnością
Poskromią swój gniéw już namiętny wówczas.
Korzystniéj daleko przywyknąć do życia
Pomiędzy równemi. Bezpieczniejby było
Zestarzéc się dla mnie pod władzą mniejszych.
Imię roztropnéj mierności zwycięża.
Najlepiéj z mierności korzyści wyciągać
A to co zwykłą miarę przekracza,
Błogosławieństwa za sobą nie ciągnie,
Lecz kiedy duch nasz w gniew wpadnie, to większe
Na dom zaślepienie nam zsyła.

Chór.

Usłyszałam krzyk, usłyszałam jęk
Nieszczęśliwéj