Strona:PL Eurypides - Ifigenja w Aulidzie.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ten się obywa!
Źle, źle jest z dolą nas, znikomych ludzi!
Więc pocóż jeszcze
Ach, w doli tej
Nowe bolesne wynajdywać dreszcze?!
Poco się człowiek trudzi!?
Ojej! Ojej!
Jakiż to znój i trud,
Jakaż to męka mąk
Spływa z Heleny Tyndarowej rąk
Na ten Danaów lud!...
PRZODOWNICA CHÓRU:
Lituję się twej doli, co cię w smutku grzebie,
A która nie powinna była spotkać ciebie.
IFIGENJA:
Tłum się mężów, widzę, zbliża, o ty, matko moja miła!
KLITAJMESTRA:
Syn bogini, dla którego jam cię tutaj przywoziła.
IFIGENJA:
Otwórzże mi namiot, służba! Chcę się ukryć! Dalej! Dalej!
KLITAJMESTRA:
Przecz uciekasz, dziecko moje?
IFIGENJA:Przed Achillem wstyd mnie pali.
KLITAJMESTRA:
A dlaczego?
IFIGENJA: Ślub nieszczęsny takim wstydem dziś mnie poi.
KLITAJMESTRA:
Nie pieśćże się, córko, z sobą, to nie pora w doli twojej!
Zostań! Zostań! Tu przed pychą nie ucieknie nasza bieda.
ACHILLES:
O nieszczęsna córko Ledy!
KLITAJMESTRA:Tak, zaprzeczyć to się nie da.