Strona:PL Eurypides - Ifigenja w Aulidzie.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I ślozy jarzęce
Płyną ci z ócz.
Jakaż cię troska pili?
Jakież dolega ci brzemię,
Że niemal chwyta cię szał?
Wyznajże, panie, bo i jabym chciał
Dzielić twój ból.
Niech się nie boi
Mój król:
Prawy i szczery jam człek!
Wszak mnie Tyndarej, o panie,
Darował ongi we wianie
Małżonce twojej,
Abym jej służył i strzegł.
AGAMEMNON:
Trzy dziewki miała Leda, przez siebie zrodzone,
Testyesowa córka: Fojbę, i mą żonę,
Klitajmestrę, i siostrę jej, Helenę. O nią
Starając się, gromady zalotników gonią
Z co najprzedniejszych rodów i wzajemnie grożą
Mordami, gdyby który zabrał dziewkę hożą.
I wielki żywił kłopot Tyndaros w ojcowskiej
Swej duszy, jak postąpić, by się pozbyć troski
O zachowanie szczęścia — gdy da, lub gdy nie da
Swej córki. Wtem myśl taką podsunie mu bieda:
Przysięgę mieli złożyć wszyscy zalotnicy.
Dać słowo, potwierdzone podaniem prawicy
A także i ofiarną dla ognia zalewką,
Że bronić będą tego, ktokolwiekby z dziewką
Tyndara się ożenił, a ktoby ją z domu
Z łożnicy jego uwiózł, że dla pomsty sromu
Uczynią zbrojny najazd, zebrawszy się razem,
Na kraj uwodziciela, że zniszczą żelazem
Gród jego, czy to będzie Grek, czy człowiek obcy.