Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Matka stanowi środek grupy — spogląda ona na swą gromadkę spokojnemi oczami, ale z nadzwyczaj naprężoną uwagą. Małe lisięta w wełnistych futerkach figlowały z całem oddaniem się, tak jak to tylko może młode, świeże życie, nie znające większej władzy nad matkę, i wierzące w tę jej siłę i miłość. W niej mieścił się cały ich świat, a więc świat cały był miłością. W jej obecności więc mogły nabawić się do woli — to też prześcigały się w figlach i pomysłach: to łapały muchy, motyle, przeskakiwały jedne przez drugie, pracując z zapałem nad złapaniem końca ogona matki, albo gryząc się wzajemnie, słowem wymyślając najrozmaitsze zabawy dla uciechy własnej, nie dla popisów.
Radość i życie panowały tutaj bez przerwy.
Najlepszą jednak zabawą była zabawa w piłkę, a piłkę tę stanowiło suche skrzydło kaczki. Rzucały je wokoło i wydzierały wzajemnie, tak że skrzydło już kilkanaście razy znajdowało się w zębach każdego; ale najzręczniejszy z nich był mały lisek, ciemno ubarwiony z czarną przepaską na oczach. Każdemu wyrwał on skrzydło i tak z nim uciekał, że nikt nie mógł mu nadążyć, a zaledwie je puścił, rzucał się w podskokach na ogon matki i schwyciwszy go, ciągnął póty, aż sam wreszcie przy wielkim podskoku pośliznął się i z pyszczka wypuścił.
W chwili najweselszej zabawy, migła przed oczami matki postać dużego lisa — i małe lisiątka przeszedł lekki dreszcz, po chwili jednak matka uspokoiła się — było to bowiem miłe oblicze