Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

(O! cześć ci lilio – od uczucia tego
Stałem się lepszy – acz cień losu twego
Wieczny cierń w piersi i łzę mi zostawił!)
Patrz ta obrączka na mej piersi – jasna
Z krzyżem – jak księżyc gra w niej…
To jej własna!...
Kiedym ją rzucał z piersią wpółrozdartą
Rzekłem – o! rzekłem, by mnie zapomniała
I rękę w życiu innemu podała,
A myśl w pamięci czasem będzie startą –
Lecz nie tak Polki o! starcze, kochają,
Bo serce Polki – tylko raz ukocha,
A gdy dni szczęścia na wieki skonają,
Serce odkwitłe – namiętnie zaszlocha
Łzami płomieni – i zamknie się w ciszy
Że tchnień prócz Jego!... nikt już nie usłyszy
I w ból niewieści zbrojna, święta – męzka –
Przejdzie przez życie smutna – i w oku ponurem
Maryi – ostatnia błysła łza – rozpaczy,
Milcz, bo ci serce to zbolałe, którem
Żyłam dla ciebie – nigdy nie przebaczy…
Ty kędy pójdziesz – choć sama – tak młoda
 O! wszędzie, wszędzie podążę za tobą,
Pozrywam tamy jak fal rwiących woda
I będę walczyć rozpaczą! żałobą!...
A może padnę przy tobie – i z tobą!...
Ja cię wynajdę idąc przeczuć drogą,
Serca co kocha one nie omylą,
Znajdę pod piekłem!... jedną chwilą błogą!...
Wygnanką będę – ! jedną – błogą chwilą!...
Gdzie ty pociągniesz?... na pierś spadła głowa –
I świat mi stał się niemym – ślepym – głuchym –
Aż gdym ostatni raz – tonął w jej oku –
Jak duch co zburzy rozwiewa się duchem
Patrząc na siebie w błyskawic obłoku!...
Jeszcze w to oko spojrzał raz ostatni,
I zniknąłem odtąd ziemi ojców bratniej,