Strona:PL Eminescu - Wybór poezji i poematów.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zdumiony patrzał Cezar na śródobłoczne zjawienie
— drżały w przestrzeniach gwiazdy w nieogarnionej bezliczy — —
i nagle pojął ten symbol, zrozumiał obrazu znaczenie — —
Ach! więc to przepych jest życia?! — — — zamglone ludów cienie
szeptały głosem wymownym o wszechczłowieczej goryczy.

Każdego człowieka na ziemi życie doświadcza nanowo,
stary Demiurg się silił by było inaczej — daremnie!
W każdym umyśle człowieczym tajnia przemawia tą mową:
„ — skąd idziesz i dokąd — “. Tak oto jawi się słowo
pełne tajemnych zamierzeń idące przez otchłań i ciemnie.

A cała treść wszechświata, jego moc i pragnienie
w sercu każdego człowieka żyje ukryta i — włada —
jakoby wieczysty hazard, jakoby owo kwitnienie
drzewa co w każdym kwiecie zaklina swoje istnienie
— a jednak ileż to kwiatów nim się zeziarni — opada?! — —

Tak też i owoc człowieczy — na drodze swoich uznojeń —
wyrasta w możnego cesarza lub staje się niewolnikiem
i najuboższe swe życie otula całunem urojeń
i szuka dla swojej nędzy codziennie jakichś ukojeń
chociaż dla wszystkich porówno nicość jedynym pewnikiem.

Odwiecznie te same dążenia i tylko forma się zmienia —
odwiecznie jeden jest człowiek w całej globowej rodzinie.
Twarda zagadka życia stukształtnie się spromienia,
wszystkich jednako łudzi, przed nikim nie zrzuca odzienia —
— nieprzeliczone pragnienia w najlichszej skupia drobinie.